Start > Teksty / Texts > WYSTĘPNE, KRUCHE, ZŁE

Włosy, nogi, suknie, dekolty, ramiona, loki, czerwone usta, drzewa, konary, sale balowe i kupy gnoju. Twarze ładne, ale mało charakterystyczne, jak z rysunków porządnej uczennicy, albo ze starych fotografii, zbyt wyraźnych i nieruchomych, żeby można było uwierzyć, że kiedyś żyły, albo też i twarze lalek, trochę bez wyrazu. Czasami w ogóle zresztą twarzy nie ma.
Akcja zatrzymała się w pół kroku, ruch zamarł, język ciała zaciął się na jednym słowie. Cały ten kobiecy alfabet wyszedł z korytarzy pamięci i wyobraźni czy też wyobraźni i pamięci – jak kto woli. Z chaotycznego, nieuporządkowanego archiwum naszych głów. Pamiętają za nas obrazy, filmy, piosenki i książki – uparte i krążące po wytartych drogach warianty tych samych motywów. Same się opowiadają, a pochodzą z dorosłych bajek, z tych prawdziwych, zasadniczych opowieści pomagających opanować strach przed nieokiełznanym i nie dającym się zrozumieć życiem i światem. Z bajek niemających nic z lepkiej słodkości Disneyowskich półproduktów, z opowiastek dla dzisiejszych dzieci, obłudnych w swym wypędzaniu brzydoty i okrucieństwa ze świata.
Kapturek uwodzi wilka. Kapturek staje się wilkiem. Czerwona suknia Kapturka, czerwona jak świeża krew, jak wysypane z dzbanka, wdeptane w ziemię maliny, mówi wilkowi „uważaj, nie zadawaj się z tą dziewczyną, która nie cofnie się przed niczym”. Czerwona suknia Kapturka jest długa i ma rozcięcie. Rozcięcie odsłania aż do biodra długą nogę, odzianą w kabaretki. Kapturek wykorzystuje erotyczny powab, by usidlić wilka. Ten zaś kończy marnie, a rozcięcie krwistej sukni odsyła wprost do cięcia w brzuchu bestii, z którego nie wyłania się seksowna noga, lecz cudem ocalona dziewczynka (dziewczyna?) wraz z babcią. Kapturek i wilk – które jest katem, a które ofiarą? Wilk wkłada sukienkę. Czy czerwone rajstopy i buty na obcasie zdradzają oprawcę?
Heroiny wylądowały na drzewie, a mowa ich ciał składa się w prowokację. Z jednej strony prowokacja je tworzy, daje im poczucie istnienia, krucha i niepewna siebie w buńczucznym wyciągnięciu nogi, kokieteryjnym przegięciu ramienia, pochyleniu głowy. Z drugiej strony zamyka je w więzieniu innej konwencji, krępuje. Złe pozują. W ich głowach tkwi kamera śledząca zachowanie otoczenia. Gdyby nikt nie zwrócił na nie uwagi, czułyby się urażone. Głęboko przecież ukryły pewność, że inni na nie patrzą. Patrzą i wystawiają oceny. W każdej chwili muszą być gotowe, by wyglądać dobrze. W czyśćcowych zaświatach przeznaczono dla nich wielkie drzewo. Bezlistne, nic nie może ich zasłaniać. Jego konary muszą wystarczyć za obłe sofy, miękkie poduchy i fotele, gdzie wcześniej wyginały się w kocich pozach. Obsiadły je nie tyle jak stado kawek, co czarownic. Nie zejdą już na ziemię, taki ich los, a strach przed upadkiem psuje cały ten teatr odsłoniętych pończoszek, kapelusików i nóg założonych jedna na drugą.
Suche gałęzie układają się w stos. Płomień strzela wysoko. Płoną włosy, płoną suknie. Iskry kręcą się i wirują na tle nieba. W obłędnym tańcu bawią się same ze sobą. Obsceniczne wygięcia się stają się sztuką dla sztuki, jałowym, próżnym spektaklem.
Za włosy taką wytargać, wywieźć na kupie gnoju za miasto, daleko poza miejsce, gdzie żyją przyzwoici ludzie. Ukarać czupiradło. Kudłów taka ma dużo, nadzwyczajnie dużo. Złapać za te kudły i ciągnąć, i powyrywać. Co ona sobie myśli? Że może się bezkarnie wydzierać? Uwodzić naszych mężczyzn, deprawować kobiety, straszyć dzieci? Bo nie pójdzie na odwyk i na naszych oczach się zaćpa, upije do nieprzytomności? Zafunduje sobie i nam spektakl życia na krawędzi? Pożyje jak jętka jednodniówka i spali ją pożar namiętności? Oszaleje z nieszczęśliwej miłości?
Złe kwiaty rosną na śmietniku, nie znajdzie się ich na plewionych rabatach, w przystrzyżonych rzędach. Panoszą się jak chwasty, wołają o uwagę, niezbędną do życia jak woda.
Wpadają w schemat, inny od najbardziej wytartego. Przynajmniej próbują żyć jak by chciały. Taki ich los.
Magdalena Ujma
2014